Proszę czekać |
Proszę czekać
|
| Strona Główna | | | Impressum | | | Kariera | tel.:(+48) 22 440 15 00 |
| creditreform@creditreform.pl |
Media donoszą ostatnio o zacieśnieniu stosunków politycznych i gospodarczych z Białorusią. Ministerstwo Rozwoju radośnie infomuje o nowych szansach na współpracę handlową między naszymi krajami. Nie jesteśmy zresztą wcale dla siebie nawzajem nowymi rynkami. Wicepremier Mateusz Morawiecki dąży do tego, by nasze relacje zyskały zupełnie nową jakość, jednak wymiana gospodarcza już teraz jest dość widoczna. Jesteśmy w pierwszej trójce największych partnerów handlowych Białorusi – zresztą nie chodzi tylko i wyłącznie o handel zagraniczny, ale i o inwestycje. Podczas niedawnego polsko-białoruskiego forum gospodarczego podpisano list intencyjny w sprawie stworzenia nowego, wspólnego ośrodka edukacji. Być może podpisano też jakieś nowe kontrakty handlowe. Ale czy to na pewno dobrze?
Nie chodzi tu nawet o autorytarny system polityczny panujący za naszą wschodnią granicą. Chiny też nie są jakąś kolebką demokracji, a przecież stanowią bardzo perspektywiczny rynek zbytu i kierunek inwestycji. Ale Białoruś jest w swojej gospodarce zbyt mocno powiązana z Rosją. Niektórzy eksperci wskazują, że – zwłaszcza od czasu wprowadzenia przez UE sankcji – w zasadzie znajdujemy się z tym krajem w stanie gospodarczej zimnej wojny. Być może nasze kontakty polsko-białoruskie sprawią, że ekonomiczny konkurent z Władimirem Putinem u steru zyska nad nami jakąś niepotrzebną przewagę?
Takie dylematy geopolityczne być może nie powinny zaprzątać głowy właścicielom polskich firm, które poszukują nowych kierunków ekspansji. Oczywiście, na rynkach wschodnich trzeba zachować ostrożność, a najlepiej sprawdzić potencjalnych partnerów zanim się zaangażujemy na poważnie. Jednak władze Polski powinny patrzeć nieco bardziej dalekowzrocznie.
